Jest coś magicznego w starych taliach. Uwielbiam je oglądać. Czasami żałuję, że moje karty jeszcze się tak nie postarzały… W ogóle uwielbiam stare książki, stare zapiski, jakieś listy sprzed lat itp. Mają w sobie coś tajemniczego. Przeglądałem sobie ostatnio takie stare karty i znalazłem kilka zdjęć, które mnie zachwyciły.

Te karty znalazłem na Ebayu. Ktoś je sprzedaje za, bagatela… 299 dolarów, czyli około 1000 zł. Ale nie dziwmy się. Są to oryginalne karty z 1887 roku, a więc mają prawie 130 lat. Dokładnie ta talia wyprodukowana została w fabryce Bernharda Dondorfa (stąd inicjały BD na koszulkach) we Frankfurcie. Na kartach widoczne są jeszcze zapiski posiadacza tej talii. Napisy są po niemiecku, ładna kursywa, jeszcze można odczytać co tam jest napisane. Te zapiski dodają uroku tym kartom. Na podstawie tej talii powstawały kolejne z tymi samymi obrazami, m.in. talia French Cartomancy, którą możecie zobaczyć w zakładce Talie. Dzisiaj talia ta produkowana jest przez włoską firmę Lo Scarabeo.

Reprodukcja talii Dondorfa (i nie tylko) jest już możliwa do kupienia na TEJ STRONIE. Możemy tam znaleźć też reprodukcje innych starych talii. Oprócz talii Destroyed Dondorf, bardzo popularna jest też Purple Dragon Dondorf.

Zastanawiam się co myślicie o kupnie talii używanej? Wiem, że w Tarocie jest tak, że jednym z, powiedzmy, punktów BHP Tarota, jest to, że nie używa się czyichś kart. A jeśli już, to trzeba je dobrze oczyścić (na przykład nad świecą, w dymie palonej szałwii, co tez należy zrobić przy kupnie nowej talii). Oczyszczamy wtedy karty z energii, którą nazbierały od innych. Czytałem nawet, że kart nie powinno się nikomu dawać do ręki, nikt nie powinien ich dotykać oprócz nas (chyba, że do przełożenia lub losowania kart). Co o tym myślicie? Kiedyś się tego bardzo trzymałem, ale teraz podchodzę z lekkim dystansem do tego, chociaż przyznaję, że jeśli ktoś dotyka moje karty (szczególnie Tarota), to mam dziwne wrażenie, że jednak i tak muszę je oczyścić. Może to głupie, nie wiem, ale i tak to robię. Ostatnio koleżanka, tarocistka, po prostu podała mi swoja talię ot tak i zupełnie się tym nie przejęła, a mi było wręcz trochę głupio przeglądać jej talię. Sam nie wiem, narosło wiele mitów na ten temat.

Ale wracając do naszych starych talii. One są zapewne przesiąknięte mnóstwem energii. Kładzione były tyle razy, badano nimi tyle spraw, znają tyle historii… Na pewno bym takie karty oczyścił, choćby nie wiem co 🙂 Nawet nie wiem, czy bym je kładł, mogłyby sobie leżeć w szufladzie, mógłbym je tylko oglądać. Byłyby tylko częścią kolekcji, ale zapewne ich tajemnicza energia zasilałaby pozostałe talie…