DLACZEGO RECENZJA

Od dłuższego już czasu w poszukiwaniu informacji na temat kart Lenormand wyruszam poza granice polskojęzyczne. W Polsce temat kart Lenormand nie jest tak powszechny jak np. w Niemczech, gdzie powstało chyba najwięcej książek na ten temat. Niestety nie znam języka niemieckiego :(, więc polegać mogę tylko na tym, co zostało wydane w języku angielskim.

Na większości for internetowych, blogów i grup wszelakich bardzo często polecana jest książka Caitlin Matthews “The Enchanted Lenormand Oracle”. Ciągle o niej gdzieś czytałem. Postanowiłem więc ją zamówić i wczoraj przesyłkę otrzymałem. Zobaczmy więc, czy ta książka jest rzeczywiście tak dobra jak ludzie piszą i co w niej takiego ciekawego. Ponieważ wczoraj jak zaczarowany przeczytałem ją od początku do końca (no może z wyjątkiem opisów kart, które potraktowałem pobieżnie), pomyślałem, że dzisiaj parę słów mogę o niej napisać.

Zestaw The Enchanted Lenormand Oracle

NIESPODZIANKA

Po pierwsze muszę napisać o moim wielkim zaskoczeniu, kiedy kurier przyniósł sporą paczkę (a przecież to tylko mała książeczka). Moje zdziwienie sięgnęło Plutona kiedy okazało się, że zamówiłem nie tylko książkę, ale cały zestaw! Nieuważnie przeczytałem opis na stronie, na której zamawiałem, a na zdjęciu widać było tylko książkę, więc byłem pewien, że zamawiam książkę. A tu niespodzianka. Zestaw składa się ze sztywnego pudełka ze zdejmowaną górną częścią. W środku mamy książkę, talię kart i plakat ze schematem domów do rozkładu Wielkiej Tablicy.

KILKA SŁÓW O DODATKACH

Szczerze mówiąc, oczywiście cieszę się, że mam ten cały zestaw, ale i tak najbardziej zależało mi tylko na książce, więc te dodatki pozostaną tylko dodatkami, które zapewne będą sobie w tym pudełku tkwiły.

Ciekaw byłem tej talii kart. Zaprojektowała ją Virginia Lee (która pracowała między innymi przy filmie Petera Jacksona “Hobbit” – polecam! Caitlin Matthews wspomina zresztą w książce, że skontaktowała się z Virginią w czasie, kiedy ta pracowała na planie Hobbita w Nowej Zelandii). Zamysłem artystki było umieszczenie symboli Lenormand w kryształowych kulach, a te znajdować się miały w gęstym lesie. I rzeczywiście autorce się to udało, ale niestety jak dla mnie ta cała gęstwina jest bardzo nieczytelna. Nagromadzenie tylu szczegółów na jednej karcie wręcz przytłacza. Dlatego dla mnie te karty nie nadają się zupełnie do używania, ale oczywiście jest wiele osób, dla których takie właśnie karty są idealne. Na drugim zdjęciu poniżej chciałem pokazać, że te karty są najmniejszymi jakie widziałem (z Lenormand). Środkową kartę położyłem na karcie Piatnika i widać, że jest od nich mniejsza. Są nawet odrobinkę mniejsze od najmniejszych kart Niebieskiej Sowy (które już wydawały mi się mikruskami). Na trzecim zdjęciu widać koszulki kart, na których są symbole kart klasycznych umieszczonych na kartach.

Warto jeszcze wspomnieć, że talia ta posiada 39 kart. 36 kart standardowych plus 3 karty zaprojektowane dodatkowo. 3 zdjęcia od prawej poniżej przedstawiają dodatkowe karty, ale zacznę po kolei. Pierwsza i druga karta przedstawia standardowego Pana i Panią. Virginia zaprojektowała drugą parę, tym razem jednak Pan i Pani są czarnoskórzy. Ten zabieg bardzo mi się podoba z dwóch powodów. Po pierwsze to zwyczajnie miłe z jej strony, że pomyślała o czarnoskórych, mogła przecież drugą parę namalować tak jak pierwszą, ale zdecydowała się na ten krok, co jest wyrazem tolerancji. A po drugie, dodatkową parę można wykorzystać kiedy np. o związek pyta osoba o orientacji homoseksualnej. Wtedy na przykład jako sygnifikatorów możemy użyć dwóch Panów lub dwie Panie. Trzecią dodatkową kartą jest Diviner (Wróżbita). Tu właściwie Wróżbitka, ponieważ Virginia przedstawiła na karcie samą Marie-Anne Adelaide Lenormand. Karta ta ma numer 37 i jak sugeruje autorka należy ją odłożyć, jeśli rozkładamy Wielką Tablicę. Caitlin podaje również różne zastosowania tej karty, podkreślając, że nie jest to tradycyjna karta Lenormand, więc jej użycie jest nowością.

Skoro jestem przy kartach napiszę o jeszcze pięciu, które zwróciły moją uwagę. Autorka zmieniła nazwę karty numer 36 Krzyż. W języku angielskim Krzyż to Cross i sprytnie wybrnęła z tego używając formy Crossing – czyli przejście, przeprawa. I rzeczywiście na karcie nie widzimy tradycyjnego krzyża, ale może trochę groźnie wyglądający most wiszący. Symbolizować ma “wszelkie ścieżki duchowe”, a przeprawa przez ten most może być ciężarem i trudną wyprawą, ale na drugim końcu jest przecież stały ląd. Taki pozytywny akcent. Autorka wskazuje też, że nie chciała umieszczać krzyża, ponieważ jednoznacznie kojarzy się z religią, a kart mogą przecież używać bardzo różni ludzie, różnych wyznań, różnych poglądów.

W tej talii zmieniona też została nazwa karty 11 z Rózg na Miotłę. Poza tym spojrzałem na karty kierunkowe i 3 z nich mają odwrotne kierunki niż te, do których jestem przyzwyczajony. To znaczy na karcie Myszy szefowa zwrócona jest w prawo, Kosa kłuje kartę po lewej, a Lis podąża na zachód. Czyli odwrotnie niż np. w talii Piatnika.

Do zestawu dołączony jest też papierowy plakat-obrus, ze schematem Wielkiej Tablicy i numerami kolejnych domów. Niestety i to mi się nie przyda, bo po pierwsze zajmuje za dużo miejsca (ma mniej więcej 52,5 x 78,5 cm), a po drugie po prostu nie używam takich podkładów, bo przecież mogę sobie policzyć, w którym domu leży dana karta, a z czasem znając ich stałe miejsca od razu się wie, gdzie jest jaki dom. I wreszcie po trzecie, schemat ten jest zaprojektowany do Wielkiej Tablicy 9×4, czyli z 4 rzędami po 9 kart, a ja używam Tablicy 8×4+4, czyli 4 rzędy po 8 kart plus 4 karty Losu na dole.

KSIĄŻKA

Książka, tak często chwalona w różnych miejscach w sieci, ma 160 stron. Dla porównania książka I.Porożyńskiej ma 175 stron, ale ma większy format. Wydaje się zatem, że The Enchanted Lenormand Oracle nie dość, że jest mniejsza pod względem formatu, ma mniej stron, to na pewno ma mniej informacji. Jest jednak inaczej. Tak jak chyba większość, która miała tę książkę w rękach, uważam, że to świetny przewodnik po kartach Lenormand, w sposób bardzo przystępny opisujący to, co najważniejsze. Powiedziałbym, że to takie nowe, współczesne spojrzenie na te karty. Znajdziemy tu same konkrety, bez zbędnej filozofii.

Zazdrościć możemy osobom anglojęzycznym, chociaż książka jest napisana takim językiem, że nie ma niczego nadzwyczaj skomplikowanego i z pomocą słownika można spokojnie wszystko przeczytać. Napisana jest bardzo sensownie, konkretnie omawia najistotniejsze rzeczy i na pewno jest bardzo dobra dla osób początkujących. Pierwszy raz też widzę, żeby karty w środku były kolorowe, więc to też jest plus. Książka podzielona jest na 4 główne rozdziały. We wstępie czytamy kilka słów powitania od autorki, mamy też krótką i zwięzłą historię kart Lenormand oraz ciekawostki dotyczące tworzenia talii Enchanted Lenormand Oracle.

Pierwszy rozdział autorka poświęca informacjom o kartach. Znajdziemy tu między innymi historię kart opowiadaną przez Wróżbitkę. Caitlin wprowadza nas w świat kart tak, jakbyśmy słuchali opowieści Marii Lenormand, która rozkładając talię po 9 kart, opowiada kolejno o każdej karcie, tworząc miłą opowiastkę. Już z tej historii możemy wyciągnąć podstawowe znaczenia każdej karty. Następnie czytamy o sposobach odczytywania kart, o sygnifikatorach, o tworzeniu pytań do kart, o języku kart Lenormand, o technikach odczytu, takich jak pary czy trójki. Za każdym razem podane mamy przykłady, więc od razu można zobaczyć jak to działa. Dalej jest mowa o kartach klasycznych (krótko) i używaniu karty Wróżbitki.

Rozdział drugi omawia wszystkie karty, poświęca każdej karcie dwie strony. Najpierw podaje ogólny opis karty, ogólne znaczenie, a niżej mamy znaczenie szczegółowe: wpływ na inne karty, słowa kluczowe, charakterystyka osoby, miłość, praca, finanse i biznes, zdrowie i kondycja, porównanie z innymi kartami o podobnym znaczeniu, bardzo krótko o karcie klasycznej, karta w historii – odniesienie do znaczeń folklorystycznych i na koniec wybrane kombinacje. Cały rozdział trzeci poświęcony jest rozkładom kart Lenormand, oczywiście wszystkie poparte są przykładami. Rozdział czwarty omawia kwestie kart klasycznych.

PODSUMOWANIE

Minus tej książki jest taki, że jest po angielsku. Oczywiście poradzą sobie z tym osoby znające ten język, ale dla wielu będzie to nie do przejścia (tak jak dla mnie nie do przejścia byłyby książki niemieckojęzyczne, a szkoda). Szkoda też, że książka sprzedawana jest w całym zestawie, bo jestem przekonany, że o wiele więcej osób kupowałoby samą książkę, która wówczas byłaby o połowę tańsza. Zestaw kosztuje obecnie 108 zł (w Krainie Książek), co jak na zestaw może jest ceną znośną, ale jak na chęć zakupu zestawu tylko dla książki, to już trochę kiepsko. Z drugiej jednak strony to właśnie książka jest jakby dodatkiem do kart i jest tej, a nie innej talii dedykowana, więc trudno spodziewać się, że wydaliby to osobno.

Na Facebooku pisałem z osobą, która kontaktowała się z Caitlin Matthews w sprawie tłumaczenia tej książki na język polski. Z tego co wiem, Caitlin się zgodziła i trzymam mocno kciuki za to, aby tłumaczenie kiedyś się pojawiło, bo na polskim rynku naprawdę brakuje książek na ten temat, a ta w języku polskim byłaby przydatna.

Jeśli ktoś jest naprawdę wielkim fanem kart Lenormand, kolekcjonuje talie i wchłania książki, to polecam ten zestaw. W książce jest kilka ciekawostek, których nigdzie indziej nie znalazłem, a talii na pewno nie kupi się oddzielnie. Ale z drugiej strony w Internecie jest tak dużo informacji na temat kart Lenormand (niestety głównie w innych językach), że właściwie wszystkiego można dowiedzieć się z sieci (np. z tej strony :)).

Z mojego punktu widzenia książka ta mogłaby być obszerniejsza. Tzn. gdybym ja pisał książkę, zawarłbym w niej mnóstwo różnych aspektów, których jeszcze nigdzie nie znalazłem, podając konkretne przykłady. Ot chociażby karta Lisa i jego kierunki. Myślę, że warto właśnie nawet samym kierunkom na kartach poświęcić osobny rozdział książki.

Caitlin przygotowuje też kolejną książkę o kartach Lenormand, która pojawić ma się w październiku (okładka po lewej). Tej książki jestem naprawdę bardzo ciekawy, bo ma mieć – uwaga – 416 stron i ponad 100 kolorowych ilustracji! To naprawdę dużo jak na tę talię. I mam nadzieję, że właśnie w niej znajdziemy wszystko, czego dusza pragnie do tego, aby dobrze posługiwać się tymi kartami. Miejmy nadzieję, że to faktycznie będzie “complete” podręcznik. Zamówienia będzie można składać już od lutego i nie omieszkam tego dokonać 🙂