Kiedy zobaczyłem, że Ósemka ma je w swojej ofercie, wiedziałem, że to tylko kwestia czasu, kiedy je kupię. Czas ten nadszedł, dzisiaj karty przyszły, więc krótko podzielę się z Wami wrażeniami.

Na wstępie wyjaśnię, że karty te są reprodukcją oryginalnych kart z 1799 roku, służących do Gry Nadziei stworzonej przez Johanna Kaspara Hechtela. Przyjmuje się, że Gra Nadziei stanowi pierwotną talię Lenormand, ponieważ znajdujemy w niej wszystkie symbole, które mamy na tych kartach. Można więc powiedzieć, że trzymamy w rękach oryginalne karty Lenormand sprzed ponad 200 lat. Ich reprodukcja możliwa jest dzięki uprzejmości Muzeum Brytyjskiego w Londynie.

Szczerze mówiąc jestem bardzo pozytywnie zaskoczony tą talią. Po pierwsze, nie doczytałem jaka jest wielkość kart, więc była to miła niespodzianka, kiedy zobaczyłem, że karty są większe niż nawet Gilded Reverie. Mają dokładnie 8 x 11 cm i te wymiary są super (chociaż do Wielkiej Tablicy trzeba więcej miejsca). Talia schowana jest w tekturowym pudełku, gdzie znajdujemy też dwie książeczki z instrukcją. W jednej z książeczek mamy instrukcje w językach: angielskim, francuskim i niemieckim, a w drugiej mamy język polski. I powiem Wam, że Ósemka tu się naprawdę bardzo postarała i zrobiła kawał dobrej roboty. Książeczka ta jest tłumaczeniem oryginalnej instrukcji z 1799 roku, którą można znaleźć w wielu miejscach i w wielu językach w sieci. Ale fakt, że mamy to po polsku i do tego jest jeszcze historia kart to wielki plus. Już sama ta mała książeczka jest ciekawostką, dla której warto mieć tą talię.

Po drugie zaskoczył mnie kolor kart. A na kolory zawsze zwracam uwagę. Kiedy oglądałem tą talię w internecie, wydawało mi się, że kolor tych kart jest raczej chłodny, wpadający w taki szarawy. Tymczasem karty mają piękny, taki ciepły kremowy kolor. Wyglądają w niektórych miejscach jakby były poplamione herbatą. Niestety zdjęcia przekłamują kolory i trudno mi pokazać jak naprawdę wyglądają.

Tył kart jest bardzo prosty. Mamy tam ramkę, mały wzorek na środku i dwie koniczynki. Widziałem już kilka innych wersji tych kart z innymi tyłami i przyznam, że ten chyba najbardziej mi się podoba. Karty mają zaokrąglone rogi, nie mają połysku. Na kartach przedstawione są symbole Lenormand, symbole kart klasycznych, jest numer i na szczęście nie ma żadnych napisów. Zastanawiać może to, dlaczego na każdej karcie są dwa wzory kart klasycznych. Otóż ten po lewej to wzór niemiecki, ten po prawej to wzór francuski.

Symbole są bardzo czytelne i też bardzo proste. Niektóre bardzo ciekawe. Lisek idzie w lewo, czai się chyba na nieświadomą zagrożenia ofiarę. Jeździec trzyma w ręku bat, pokazany jest od tyłu, siedzi na koniu, który stoi na dwóch nogach. Rózgi – myślałem na początku, że to Kwiaty, ale Rózgi tu pokazane są jako leżąca miotła z czerwonymi plamami i wygląda jak leżący bukiet czerwonych kwiatów. Bociana przyłapujemy na obiedzie, złapał właśnie żabę. Kosa jest ciekawa, jej ostrze skierowane jest w ziemię, a do tego opiera się na klepsydrze. Serce jest trochę okrutne, bo ma uciętą aortę.

Generalnie dla pasjonatów kart Lenormand, kolekcjonerów, wielbicieli artystycznego minimalizmu, starych kart i nieco większego rozmiaru – polecam. W mojej kolekcji nie mogło ich zabraknąć, bo w końcu to źródło całej tej lenormandowej przygody.